Strony

wtorek, 29 maja 2018

Permanent make up- brows

Na pewno wiele z Was słyszało o makijażu permanentnym brwi. W dzisiejszym poście opiszę Wam moją historię.

Chciałam go już zrobić dawno temu, ponieważ brwi według mnie są wizytówką twarzy. Niestety moje brwi są z natury jasne,
dlatego żeby je podkreślić zawsze musiałam robić sobie hennę raz w tygodniu i dodatkowo lekko malować je cieniem.
Na co dzień praktycznie się nie maluję- puder w kamieniu żeby się nie świecić (żadnych podkładów itp), tusz do rzęs i usta (na większe wyjścia kreska na oku). No i brwi, które zawsze musiałam mieć zrobione- bez nich czułam się naga :P Dlatego jakieś 2 lata temu zdecydowałam się, że zrobię makijaż permanentny, wtedy nie musiałabym się w ogóle malować, tylko puder w kamieniu.

Przez te 2 lata ani jedna kosmetyczka (w sumie jej prace) nie przemawiała do mnie w 100% (przynajmniej nie w Zielonej Górze).
Przejrzałam naprawdę wiele profili i prac, ale bałam się po prostu, że zrobią mi krzywdę, a w końcu chodziło o twarz :)
Raz byłam nawet umówiona na konsultacje, ale zrezygnowałam. U każdej coś mi nie pasowało-albo brwi były zbyt blisko siebie,
albo kształtem przypominały te u hrabiego Kaczuli, albo przypominały tatuaż więzienny, albo były zbyt ciemne w stosunku do koloru włosów. Czyli po prostu były dalekie od natury. A mnie właśnie zależało najbardziej na tym, by brwi po zabiegu wglądały naturalnie.
By wyglądały jak po ciemniejszej hennie, bądź po pomalowaniu cieniem i żeby ich kolor był zbliżony jak najbardziej do mojego koloru włosów. Wierzcie mi, że żadna z prac które oglądałam, nie spełniała moich oczekiwań. 

Wiedziałam jednak, że żona mojego fryzjera jest kosmetyczką i zajmuje się także makijażem permanentnym brwi.
Obserwowałam Jej prace na IG, aż natrafiłam na TO zdjęcie. I to właśnie ono przekonało mnie, że to właśnie w ręce Karoliny
oddam swoje brwi :P

Umówiłyśmy się zatem na konsultację. Opowiedziałam Karoli o tym, czego oczekuję. Zależało mi zwłaszcza na tym,
by brwi nie były 'sine' (tatuaże więzienne)- kolor musiał być naturalny. Wytłumaczyła mi, że dzieje się tak w momencie,
gdy kosmetyczka wbija pigment zbyt głęboko w skórę i miesza się on z krwią. Zapewniła mnie, że na pewno tak nie będzie.

Początkowo brwi chciałam zrobić metodą mieszaną (piórko+cień). Tak naprawdę do końca nie byłam przekonana do tej metody,
więc Karola zasugerowała, żeby nie robić metody piórkowej, gdyż moje brwi są dosyć gęste, a ta metoda bardziej boli.
Że wystarczy moim brwiom tylko "tło", więc zdecydowałam się na metodę cienia.

 
Na tym zdjęciu widzicie moje brwi przed- to jest jedyne zdjęcie jakim dysponuję.

 Gdy nadszedł dzień zabiegu, strasznie się denerwowałam (nawet wzięłam tabletkę ziołową -facepalm- :P).
Dodatkowo tego dnia dostałam miesiączkę, ale nie chciałam odwoływać wizyty, bo zaś musiałabym długo czekać na kolejną.

A teraz o samym zabiegu, chociaż może wiele z Was, wie jak wygląda. Ale dla tych, którzy nie
są w temacie (abo się boją jak ja :P), wszystko opiszę. Przed zabiegiem został wyrysowany kształt.
Był on poprawiany kilka razy, abym byłam w 100% przekonana, że jest tak jak być powinno
(a w tej kwestii jestem naprawdę wybredna i wiedziałam, czego chciałam). Potem brwi zostały posmarowane
maścią ze znieczuleniem. W trakcie samego zabiegu Karola może dodatkowo znieczulić brwi do 5 razy,
więc jak boli, to trzeba po prostu powiedzieć. 

Potem Karolina przystąpiła do zabiegu. Dzięki znieczuleniu praktycznie nie bolało
(przypominam, że zabieg robiłam w trakcie miesiączki, więc byłam bardziej drażliwa) :)


Pierwszy raz zrobiłyśmy jaśniejszą farbą. Karolina powiedziała, że lepiej na początek 
zrobić jaśniejsze, a na poprawce ewentualnie przyciemnić (w drugą stronę nie dałoby radę, co jest zrozumiałe).
Na zdjęciu brwi zaraz po pierwszym zabiegu.


Tutaj widzicie brwi po wygojeniu po pierwszym zabiegu, bez malowania. Zdecydowałam, że delikatnie
je przyciemnię oraz będą trochę grubsze, ponieważ nigdy nie lubiłam cienkich brwi.


Poniżej zdjęcia w trakcie drugiej poprawki.




Tutaj brwi zaraz po zabiegu, po drugiej poprawce. Dosyć mocno miałam je spuchnięte,
dlatego w grę wchodziła jeszcze jedna poprawka.


Poniżej brwi po wygojeniu, po drugiej poprawce.


A tutaj zaraz po zabiegu, po trzeciej poprawce.


Na kolejnym zdjęciu możecie zobaczyć brwi po tygodniu od zabiegu.
Bez henny oraz malowania. Kolor taki jak mój naturalny kolor włosów.
Bardzo naturalnie, o co mi chodziło :)


A obecnie wyglądają tak :)


Karolę możecie znaleźć TUTAJ :) Naprawdę Ją polecam, bo jestem bardzo zadowolona :D
Dodam, iż post nie jest sponsorowany. Chciałam, żeby o Karoli usłyszało więcej osób :)
Dodatkowo jeśli powołacie się na mnie, to macie u Karoli 10% zniżki na zabieg :D 
Więcej info o cenach TUTAJ.

Jak macie jakieś pytania, to piszcie w komentarzach :)

Ps. Wszystkie zdjęcia robię bez filtrów, te w dzisiejszym poście również takowych nie posiadają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłoby mi miło, gdybyś zostawił/a komentarz;]
It would be nice, if you left a comment;]