Na pewno wiele z Was słyszało o makijażu permanentnym brwi. W dzisiejszym poście opiszę Wam moją historię.
Chciałam go już zrobić dawno temu, ponieważ brwi według mnie są wizytówką twarzy. Niestety moje brwi są z natury jasne,
dlatego żeby je podkreślić zawsze musiałam robić sobie hennę raz w tygodniu i dodatkowo lekko malować je cieniem.
Na co dzień praktycznie się nie maluję- puder w kamieniu żeby się nie świecić (żadnych podkładów itp), tusz do rzęs i usta (na większe wyjścia kreska na oku). No i brwi, które zawsze musiałam mieć zrobione- bez nich czułam się naga :P Dlatego jakieś 2 lata temu zdecydowałam się, że zrobię makijaż permanentny, wtedy nie musiałabym się w ogóle malować, tylko puder w kamieniu.
Przez te 2 lata ani jedna kosmetyczka (w sumie jej prace) nie przemawiała do mnie w 100% (przynajmniej nie w Zielonej Górze).
Przejrzałam naprawdę wiele profili i prac, ale bałam się po prostu, że zrobią mi krzywdę, a w końcu chodziło o twarz :)
Raz byłam nawet umówiona na konsultacje, ale zrezygnowałam. U każdej coś mi nie pasowało-albo brwi były zbyt blisko siebie,
albo kształtem przypominały te u hrabiego Kaczuli, albo przypominały tatuaż więzienny, albo były zbyt ciemne w stosunku do koloru włosów. Czyli po prostu były dalekie od natury. A mnie właśnie zależało najbardziej na tym, by brwi po zabiegu wglądały naturalnie.
By wyglądały jak po ciemniejszej hennie, bądź po pomalowaniu cieniem i żeby ich kolor był zbliżony jak najbardziej do mojego koloru włosów. Wierzcie mi, że żadna z prac które oglądałam, nie spełniała moich oczekiwań.
Wiedziałam jednak, że żona mojego fryzjera jest kosmetyczką i zajmuje się także makijażem permanentnym brwi.
Obserwowałam Jej prace na IG, aż natrafiłam na TO zdjęcie. I to właśnie ono przekonało mnie, że to właśnie w ręce Karoliny
oddam swoje brwi :P
Umówiłyśmy się zatem na konsultację. Opowiedziałam Karoli o tym, czego oczekuję. Zależało mi zwłaszcza na tym,
by brwi nie były 'sine' (tatuaże więzienne)- kolor musiał być naturalny. Wytłumaczyła mi, że dzieje się tak w momencie,
gdy kosmetyczka wbija pigment zbyt głęboko w skórę i miesza się on z krwią. Zapewniła mnie, że na pewno tak nie będzie.
Początkowo brwi chciałam zrobić metodą mieszaną (piórko+cień). Tak naprawdę do końca nie byłam przekonana do tej metody,
więc Karola zasugerowała, żeby nie robić metody piórkowej, gdyż moje brwi są dosyć gęste, a ta metoda bardziej boli.
Że wystarczy moim brwiom tylko "tło", więc zdecydowałam się na metodę cienia.