Strony

środa, 19 września 2018

What if??


Macie czasami tak, że zastanawiacie się, co by było gdyby?? Ja kiedyś tak, teraz już praktycznie wcale.
Wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a każdy człowiek na naszej drodze (oraz każde zdarzenie)
pojawia się z jakiegoś powodu. Ważne jest, by wyciągać z tego wnioski i uczyć się (niekoniecznie chodzi mi o błędy).
Pomimo tego że nie wierzę w Boga jako takiego, to uważam, że ktoś lub coś czuwa nad nami i poniekąd kieruje naszym życiem.
Poza tym gdyby nie to, co spotkało mnie do tej pory, nie byłabym tym, kim jestem :)

A Wy jak uważacie?? 

sobota, 1 września 2018

Pancakes with strawberry-coconut cottage cheese



 Ostatnio zachciało mi się naleśników. Zrobić same naleśniki to żadna filozofia, ale gorzej jest z nadzieniem do nich.
Dźemu mi się nie chciało, z resztą tradycyjnego nie jadam (chociaż niedawno odkryłam w Biedronce dżem z Łowicza
z fajnym składem), ale miałam ochotę na jakiś serek. Z racji tego że nie jadam nabiału (no dobra, od czasu do czasu
zjem parmezan albo Skyr czy jogurt grecki ale nie za dużo), to muszę szukać zamienników. No i wymyśliłam sobie
serek kokosowy :P Nie ma on nic wspólnego z prawdziwym serkiem, ale w smaku nie odczujecie różnicy :D
Poniżej znajdziecie przepis :)

 Składniki:

Naleśniki (wychodzą 4 duże sztuki):
1 całe jajo
50gr mąki owsianej
50gr mąki gryczanej
mleko migdałowe (na oko, około szklanki)
łyżeczka oleju koko
szczypta soli

Twarożek:
0.5 szklanki malin (świeżych bądź mrożonych)
2 łyżki mąki kokosowej
4-6 łyżek mleka kokosowego
1-2 łyżki eytrytolu

Przygotowanie:
 1. Wszystkie składniki na naleśniki blendujemy. Ciasto ma być płynne (można dodać wody, jeśli jest zbyt gęste).
2. Rozgrzewamy patelnię i smażymy naleśniki.
3. W międzyczasie blendujemy wszystkie składniki na twarożek (ma być dość gęsty).
4. Gdy naleśniki są usmażone, smarujemy je twarożkiem i zwijamy.
Jeśli trzeba to jeszcze dosładzamy je miodem (polewając je po wierzchu bądź
dodając go do twarożku).
5. Całość można także opruszyć cukrem pudrem z erytrytolu (lub ksylitolu/cukru).



Taki zwykły przepis, ale mam nadzieję, że Wam posmakuje :) 

poniedziałek, 16 lipca 2018

USA


Ponad miesiąc minął od ostatniego wpisu. Naprawdę brakuje mi blogowania, ale na razie mam ważniejsze rzeczy na głowie,
dlatego wpisy pojawiają się chociaż raz na  jakiś czas. W dzisiejszym możecie zobaczyć połączenie kolorystyczne,
które ostatnio towarzyszy mi praktycznie cały czas (ewentualnie jeszcze czerń-czerwień :P).
Dodatkowo kurtkę z amerykańską flagą mogłabym nosić codziennie, pomimo tego że to oversize
i zaburza proporcje, ale zupełnie mi to nie przeszkadza :)

A żeby nie było nudnie, dzisiejszy zestaw macie w wersji ze szpilkami oraz sportowej (na końcu wpisu).
Dajcie znać w komentarzach, która opcja podoba Wam się bardziej :) 

Ps. Włosy ścięłam :P Zostały pocieniowane i nie są już takie długie- choć nadal za łopatki.

wtorek, 5 czerwca 2018

DIY



Coraz rzadziej przerabiam ubrania, ale jeszcze czasami mi się zdarzy. W dzisiejszym zestawie "nową twarz" zyskała kurtka.
Kupiłam ją na wyprzedaży za grosze, jednak po zakupie stwierdziłam, że jest taka prosta. A z racji tego
 że nie lubię, gdy większość ludzi nosi to samo to ja, to postanowiłam, że naprasowanki będą fajną opcją,
by trochę ją 'stuningować'. Kupiłam zatem różne wzory na allegro i naprasowałam. Niestety końce musiałam przykleić
na super glue, ponieważ po praniu zaczęły odchodzić (a przyszyć ich na maszynie po prostu mi się nie chciało :P).
Dodam, że całość wyszła mnie o wiele taniej niż musiałabym zapłacić za podobną w sieciówkach :)

Co sądzicie, podoba Wam się??

wtorek, 29 maja 2018

Permanent make up- brows

Na pewno wiele z Was słyszało o makijażu permanentnym brwi. W dzisiejszym poście opiszę Wam moją historię.

Chciałam go już zrobić dawno temu, ponieważ brwi według mnie są wizytówką twarzy. Niestety moje brwi są z natury jasne,
dlatego żeby je podkreślić zawsze musiałam robić sobie hennę raz w tygodniu i dodatkowo lekko malować je cieniem.
Na co dzień praktycznie się nie maluję- puder w kamieniu żeby się nie świecić (żadnych podkładów itp), tusz do rzęs i usta (na większe wyjścia kreska na oku). No i brwi, które zawsze musiałam mieć zrobione- bez nich czułam się naga :P Dlatego jakieś 2 lata temu zdecydowałam się, że zrobię makijaż permanentny, wtedy nie musiałabym się w ogóle malować, tylko puder w kamieniu.

Przez te 2 lata ani jedna kosmetyczka (w sumie jej prace) nie przemawiała do mnie w 100% (przynajmniej nie w Zielonej Górze).
Przejrzałam naprawdę wiele profili i prac, ale bałam się po prostu, że zrobią mi krzywdę, a w końcu chodziło o twarz :)
Raz byłam nawet umówiona na konsultacje, ale zrezygnowałam. U każdej coś mi nie pasowało-albo brwi były zbyt blisko siebie,
albo kształtem przypominały te u hrabiego Kaczuli, albo przypominały tatuaż więzienny, albo były zbyt ciemne w stosunku do koloru włosów. Czyli po prostu były dalekie od natury. A mnie właśnie zależało najbardziej na tym, by brwi po zabiegu wglądały naturalnie.
By wyglądały jak po ciemniejszej hennie, bądź po pomalowaniu cieniem i żeby ich kolor był zbliżony jak najbardziej do mojego koloru włosów. Wierzcie mi, że żadna z prac które oglądałam, nie spełniała moich oczekiwań. 

Wiedziałam jednak, że żona mojego fryzjera jest kosmetyczką i zajmuje się także makijażem permanentnym brwi.
Obserwowałam Jej prace na IG, aż natrafiłam na TO zdjęcie. I to właśnie ono przekonało mnie, że to właśnie w ręce Karoliny
oddam swoje brwi :P

Umówiłyśmy się zatem na konsultację. Opowiedziałam Karoli o tym, czego oczekuję. Zależało mi zwłaszcza na tym,
by brwi nie były 'sine' (tatuaże więzienne)- kolor musiał być naturalny. Wytłumaczyła mi, że dzieje się tak w momencie,
gdy kosmetyczka wbija pigment zbyt głęboko w skórę i miesza się on z krwią. Zapewniła mnie, że na pewno tak nie będzie.

Początkowo brwi chciałam zrobić metodą mieszaną (piórko+cień). Tak naprawdę do końca nie byłam przekonana do tej metody,
więc Karola zasugerowała, żeby nie robić metody piórkowej, gdyż moje brwi są dosyć gęste, a ta metoda bardziej boli.
Że wystarczy moim brwiom tylko "tło", więc zdecydowałam się na metodę cienia.

środa, 16 maja 2018

My healthy eating- how did it start??

 Nic nie dzieje się przypadkiem- coraz częściej zaczynam to dostrzegać. I tak też było w przypadku mojego zdrowego odżywiania.
Tak naprawdę gdyby nie lekka kontuzja (o ile można to tak nazwać), której doświadczyłam podczas treningu pole dance, nie wiem,
czy zainteresowałabym się zdrowym jedzeniem. Oczywiście kontuzja ma się nijak do diety, ale zacznijmy od początku :)

niedziela, 29 kwietnia 2018

Back to the woods


   Tytuł posta może zmylić, bo stylizacja nie ma związku z lasem. Ale dziś kilka słów o nim.

Z racji tego, że nie mogłam trenować, zaczęłam więc chodzić na spacery do lasu. 
Zawsze miałam go pod nosem, ale nie miałam dla niego czasu (wiecznie zajęta- kto mnie zna,
ten wie dlaczego) i nie dostrzegałam jego siły. Teraz wiem, jak pozytywnie potrafi na mnie wpłynąć.
Cisza, spokój, śpiew ptaków i muzyka w uszach. Nic więcej mi nie potrzeba.

czwartek, 12 kwietnia 2018

Time


Ostatnio mam sporo na głowie i brakuje mi czasu. Post ten miał pojawić się w poprzednim tygodniu,
ale niestety nie udało się. Mam nadzieję, że od lipca wpisy będą pojawiały się bardziej regularnie,
zarówno te modowe, jak i te dotyczące zdrowego odżywiania. Liczę, że do tego czasu i tak pozostaniecie ze mną :)

Tymczasem zapraszam do obejrzenia stylizacji :)

poniedziałek, 26 marca 2018

Quality not quantity


Ostatnio zwracam większą uwagę na skład ubrań, które kupuję. Zależy mi, by były w większości z naturalnych składników.
Wolę kupić jedną rzecz, ale lepszą. Ostatnimi czasy liczy się dla mnie jakość, a nie ilość- nie tylko jeśli chodzi o tekstylia.
Pasiasta koszula z dzisiejszej stylizacji spełnia mój wymóg, to 100% bawełny i na dodatek kupiona na przecenie.
Co sądzicie?? :)

poniedziałek, 12 marca 2018

Upside down


Jak już Wam wspominałam na fb, ostatnio moje życie odwróciło się do góry nogami.
Nie będę się wdawać w szczegóły, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

Przez jakiś czas nie blogowałam, nie miałam do tego głowy. Powracam zatem po
miesiącu ze stylizacją wiosenną. Spodnie, które widzicie na zdjęciach z bólem serca
oddałam mamie, ponieważ zrobiły się zbyt luźne (kupiłam r.S, a zazwyczaj noszę XS).
Niestety nie są już dostępne, nad czym ubolewam, ale trudno. Mam nadzieję, że mimo
wszystko stylizacja Wam się spodoba.

wtorek, 6 lutego 2018

Carrot-ginger cream soup


W dzisiejszym poście podam Wam przepis na krem marchewkowo-imbirowy z chipsami
parmezanowymi. Do ugotowania tej zupy zainspirował mnie krem, który jadłam w nowej
jadłodajni ze zdrową żywnością. Tak mi zasmakował, że postanowiłam go odtworzyć.
Udało się za pierwszym podejściem, pomimo że gotowałam "na oko". Zatem gramatura nie jest dokładna,
ale to zupa krem więc nie musi być idealnie :) Poniżej przepis.

wtorek, 30 stycznia 2018

Pink fur vest


Dzisiejszą kamizelkę chciałam już dawno pokazać na blogu, ale jakoś do tej pory
nie wychodziło. Albo było zbyt zimno na zewnątrz, albo na Palmiarni byłoby
z kolei zbyt gorąco. Dlatego ostatnio pogoda dopisała i postanowiłam z tego skorzystać.
Zestaw prosty, na co dzień, ale mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :) 

Ps. Tego dnia strasznie wiało, zatem wybaczcie 'rozczochrane' włosy :P

wtorek, 23 stycznia 2018

Pearls


Dzisiejsza stylizacja jest taka dziewczęca i bardzo mi się podoba.
Pomimo że rzadko ostatnio chodzę w butach na obcasie, to innych sobie
tutaj nie wyobrażam, chyba że jakieś fajne botki z kryjącymi czarnymi rajstopami.
Sweter, który widzicie, jest ostatnio hitem i gdy tylko pojawia się w sklepach internetowych,
od razu znika. Mi się udało go w końcu upolować. Co prawda chciałam czarny, jednak szary
także ma swój urok :) Co sądzicie o całości?? :)

Ps. Ostatnio na fan page'u pisałam Wam (TUTAJ), że ścięłam włosy. Na dzisiejszych zdjęciach
 widać, jakie długie one były. Na początku żałowałam, mimo że to tylko 5cm. Ale wiem, że dobrze zrobiłam,
ponieważ aby mieć długie włosy, trzeba o nie dbać :) 

wtorek, 16 stycznia 2018

Pleated midi skirt

 

 Zdaję sobie sprawę, że dzisiejsza stylizacja zaburza moje proporcje, ale zawsze 
chciałam się tak ubrać. Na co dzień wybieram obecnie bardziej wygodne zestawy, 
więc chociaż tutaj mogę poeksperymentować :) Latem założę tę spódnicę do sandałków,
na pewno będzie to wyglądać ciekawiej :) A jak Wam się podoba??

piątek, 5 stycznia 2018

Banofee pie


Dziś przepis na zdrowszą wersję ciasta 'banofee'. Tej oryginalnej wersji nigdy nie jadłam,
ale wyglądała w Internecie tak pięknie, że postanowiłam pokombinować z alternatywą.
Nie ukrywam, że jest tutaj trochę więcej pracy, ale myślę, że smak to wynagradza :)

wtorek, 2 stycznia 2018

New Year's Eve 2017


Jak co roku na początku stycznia pokazuję Wam stylizację sylwestrową :)
Poprzednie możecie zobaczyć tutaj: 2016, 2015 (uważam że wtedy wyglądałam najlepiej), 2014, 2013, 2012 :)

W tym roku Sylwestra spędziliśmy w domu, jednak chciałam wyglądać ładnie. 
Co prawda kapcie
i skarpeciochy towarzyszyły mi cały wieczór (a po północy przebrałam się w dresik :P) , ale do zdjęć musiały być szpilki :)
No i pomimo że nie lubię srebra, to tym razem postawiłam w większości na ten kolor. Poza tym czuję się "duża"
i muszę w końcu coś z tym zrobić, ale w tej stylizacji czułam się dobrze :)

A Wy co sądzicie?? Może jednak któraś z poprzednich lat podobała Wam się bardziej??
Dajcie znać w komentarzach :)

Ps. Jeszcze raz wszystkiego dobrego w Nowym Roku :*